Dobra gra w drugiej połowie to za mało, aby pokonać drużynę Końskich na ich własnym terenie.
Niestety, środowego meczu w Końskich nasza drużyna nie może zaliczyć do udanych. Wydawać by się mogło, że poziom wyszkolenia zawodników, którzy już mają niemałe doświadczenie, pozwoli na prowadzenie wyrównanej rywalizacji sportowej.
I można powiedzieć, że tak się stało, ale dopiero w drugiej połowie meczu, kiedy tak naprawdę wynik spotkania był już przesądzony.
Bardzo rzadko w relacjach z zawodów sportowych odnoszę się do pracy sędziów, bo zdaję sobie sprawę z tego, jak trudne jest to zajęcie. Zawsze uważałem, że powodów sportowej porażki w pierwszej kolejności należy szukać u siebie, ale to, co momentami wyprawiała para sędziowska w Końskich trudno nazwać obiektywnym prowadzeniem zawodów. Niektóre krzywdzące sandomierski zespół decyzje zwłaszcza jednego z nich wywoływały zdziwienie nie tylko wśród naszych zawodników, ale również w szeregach koneckich graczy oraz zgromadzonych na trybunach kibiców. Niebawem czeka nas rewanż w Sandomierzu. Mam nadzieję, że do tego momentu nasi zawodnicy przypomną sobie, że mecz w piłkę ręczną trwa nie 30, lecz 60 minut.
KSSPR Końskie - SPR Wisła Sandomierz 36:23 (23:10)
Wisła: Kuchnicki - Hubka G. 9, Hubka J. 5, Osowski 3, Serafin 3, Kuraś 2, Łopaciński 1, Dziewulski, Statuch.
Rzuty karne: Koński 9/4, Wisła 2/1,
Kary: Koński 2 minuty, Wisła 12 minut.